Jadąc na zawody tak wysokiej rangi, stawiam sobie prosty cel – pojechać tak, żeby być z siebie zadowolony, czyli: dobrze się czuć, nie popełnić żadnych głupich błędów, dać z siebie 100%. Wynik jest sprawą drugorzędną. Poziom światowej/europejskiej czołówki, to inna bajka. Nie ma co się czarować – nigdy nie będę jeździł tak szybko. Genów i fizjologii nie oszukam 🙂 Mogę jednak skupić się na sobie, poprawiać swoje słabe strony i małymi krokami iść do przodu. Tego właśnie się trzymam 🙂
Sam wyścig wyszedł fatalnie. Od początku czułem się źle, zupełnie brakowało mocy, nogi nie chciały jechać. 
Mimo słabego występu, ciesze się, że mogłem uczestniczyć w takiej imprezie. Prawie cały tydzień spędziłem w pięknym miejscu. Trenowałem i spotykałem fajnych ludzi. Zbiłem pione ze swoim idolem – Julienem Absalonem. Start w barwach narodowych, był dla mnie nowym i ciekawym przeżyciem. Mam nadzieję, że będzie jeszcze okazja do poprawy wyniku i zaprezentowania się z lepszej strony.
Teraz chwila luzu i ruszam z przygotowaniami do drugiej części sezonu. Jeszcze kilka fajnych wyścigów przede mną! 🙂
Fot. okładkowe: trevisomtb.it
Dodaj komentarz