• 3 maja 2017

Puchar Polski MTB XCO #2, Lublin, 30.04.2017

Puchar Polski MTB XCO #2, Lublin, 30.04.2017

Puchar Polski MTB XCO #2, Lublin, 30.04.2017 1024 683 Maciej Jeziorski - Trener i zawodnik kolarstwa

Druga edycja Pucharu Polski, tym razem w Lublinie. Ścigałem się tu nie raz, więc wiedziałem co mnie czeka. Trasa dość specyficzna, wyznaczona na terenie stoku narciarskiego „Globus Ski”. Duża,  trawiasta góra z pewnością nie należy do najfajniejszych miejscówek  na  przeprowadzenie wyścigu mtb, jednak nie jest wcale tak źle. Organizatorzy co roku wyznaczają  całkiem ciekawą, krętą i trudną fizycznie trasę. Dokładane są  również sztuczne przeszkody w postaci belek i dropów. Na pewno  zaletą tej rundy jest lokalizacja – środek dużego miasta. Zawsze to większa szansa, że ktoś przyjdzie pooglądać nasze zmagania, choć  bywa z tym  różnie…

Do Lublina ruszyłem rano w dniu startu. Na około 3h przed wyścigiem zameldowałem się na miejscu zawodów. Szybkie zapisy, zmiana ciuchów i objazd trasy. Dużych modyfikacji względem ostatnich lat nie było, więc jedna zapoznawcza runda starczyła. Chwila luzu, rozgrzewka i możemy zaczynać. Rozstawianie na starcie odbyło się według  klasyfikacji generalnej, a więc w tym przypadku na podstawie  wyników z pierwszej edycji. Zjawili się wszyscy czołowi zawodnicy Pucharu Polski. Zapowiadało się fajne ściganie.

Ściąganie cieplejszych ciuchów, chwila czekania na  sygnał startera i ogień.

Na początek szeroko po kostce – około 200metrów pod górę, później w dół. Start wyszedł jak trzeba – jadę na 3-4 pozycji. Skręt w lewo i do góry, takim jakby slalomem. Na podjeździe rozstawiono  kilka niewielkich przeszkód, które skutecznie wybijały   z rytmu. Jest trochę walki, przepychania się, ale wszystko kulturalnie. Na szczyt wjeżdżam  piąty. Teraz zjazd. Dość szybko, przejazd przez belki, całkiem duży skok i  fragment z ciasnymi zakrętami.  Mniej siły, więcej techniki. Chwila luzu przed kolejnym podjazdem. Na czele jedzie Filip Helta, ja przesuwam się  na drugą pozycję. Kolejny odcinek trasy to seria krótkich, sztywnych wzniesień. Fajnie mi się jedzie, czuje się komfortowo, bez większego zapieku w nogach. Na płaskim odcinku wychodzę na prowadzenie. Podjazdy  staram się jechać mocno, ale z pewną rezerwą. Tuż za mną jest Filip, dalej Marceli Bogusławski , Michał Topór  i  Kuba Zamroźniak. Tak wygląda czołowa grupka.

Pokonujemy ostatni odcinek rundy – zjazd z kilkoma nawrotami o 180 stopni, dość szybki podjazd , dół po schodach,  nawrotka i prosta startowa. Runda nr. 1 zakończona. Do końca jeszcze 6.

Wciąż jestem na prowadzeniu i w sumie dobrze mi z tym. Chłopaki „siedzą” na  kole, ale raczej nie jest to trasa, gdzie można oszczędzać energię jadąc z tyłu. Ja tam nie lubię „czarowania”. Czuje się dobrze  – cisnę swoje  🙂

Góra, dół, skoki, nawroty – jest fajnie, ciekawie. Czuje „flow”, rower dobrze się prowadzi, wszystko gra. Najważniejsze, że noga lekko kręci. Druga runda bez zmian. Na trzecim okrążeniu lekko w tyle zostaje Michał, później Marcel. Mniej więcej od połowy dystansu na czele jesteśmy  już tylko w trójkę – Filip, Kuba, ja. Mijamy boks techniczny, łapie żela, łyk z bidonu i ciśniemy dalej. Ludzi przy trasie sporo, jest doping, jest fajnie. Zaczynamy 4 okrążenie.

Filip podkręca tempo i zyskuje kilka sekund.  Zaczynają się dodatkowe „przeszkody” w postaci dublowanych zawodników. Robi się trochę nerwowo. Jadąc na mocnym „zagięciu”, wyprzedzanie wolniejszych zawodników jest szczególnie nieprzyjemnie. Ciężko jest co chwila prosić kogoś o drogę, w momencie gdy ledwie łapie się oddech. Całe szczęście wszyscy ładnie zjeżdżają.

Filipowi nie udaje się uciec. Znów jedziemy razem.

Runda nr 5 – samopoczucie wciąż ok. Czuje zapas sił. Teraz ja próbuję odjechać. Na podjazdach idzie pełen gaz, na zjazdach  trochę bardziej ryzykownie. Może przez chwilę zyskuję  kilka metrów, ale nic  konkretnego  z tego  nie wychodzi. Przedostatnią pętlę pokonujemy wspólnie. Już trochę spokojniej. Nikt się specjalnie nie wyrywa. Zbieramy siły na finał.

Przejazd przez linię start/meta, dzwonek na ostatnie okrążenie. W tym momencie zaczyna mocniej padać. Robi się ślisko, robi się ciekawie. Po fragmencie z ciasnymi nawrotami, gdzieś w połowie rundy, atakuje Kuba. Filip za nim, ja jadę jako trzeci.  Sztywny podjazd, zjazd, drop i znów kilka ostrych zakrętów. Filipowi uślizguje się tylne koło, wychodzę na drugą pozycję i gonię Kubę. Kuba ma  kilka sekund przewagi.  Ostatnie 2-3min ścigania. Tu już nie ma czarowania – wszyscy jadą 100%.   Filip jest tuż za mną. Wygląda na to, że będziemy walczyć o drugie miejsce. Na podjeździe daje się wyprzedzić, jednak  czeka nas jeszcze  finał na  kostce.

Zjazd schodami  i  ostatnia nawrotka. Filip jedzie dość szeroko, ja ścinam zakręt, przez co wytracam trochę prędkości. Ostatnie 200metrów, walka do końca, niestety niekorzystna dla mnie. Ostatecznie zajmuję 3 miejsce. Kilka sekund przed nami, jako pierwszy na metę wjechał Kuba Zamroźniak.

TU wyniki.

Dobre ściganie było. Naprawdę fajne. Oczywiście czuje duży niedosyt. Poziom był bardzo wyrównany i mogło się to potoczyć inaczej. Mimo przegranej końcówki, cały wyścig oceniam na plus. Wyglądało to zdecydowanie lepiej niż 3 tygodnie temu na pierwszej edycji w Białymstoku. Samopoczucie znacznie lepsze, noga wyraźnie lepiej się kręciła. Sprzęt spisał się ok. Nowe rzeczy od shimano – napęd, kask, buty –  „zrobiły robotę” 🙂

Wspomnę jeszcze o dużym farcie z pogodą. Dosłownie zaraz po przekroczeniu mety, zaczęło naprawdę mocno padać. Nie wyobrażam sobie jazdy po tej trasie w takich warunkach. Mokra trawa zmieszana z gliną +  ciasne zakręty i strome podjazdy…więcej biegania  niż jazdy. Duże szczęście, że nas to ominęło! 🙂

Na koniec podziękowania  dla Warszawskiego Klubu Kolarskiego za pomoc w wielu sprawach. Fajnie, że zawsze mogę liczyć na wsparcie ze strony mojego rodzimego klubu. Szczególnie dzięki dla Konrada za pożyczenie amortyzatora i mechanika Przemka, za szybki montaż.

Dzięki wszystkim za doping, było fajnie. Już w  najbliższy weekend widzimy się w Wałbrzychu  na jednym z ciekawszych wyścigów rozgrywanych w Polsce –  w tym roku pod nazwą „Invest Park – Górale na start” ! 🙂

 

Wszystkie foty od Jakub Pecio Photography – Urodzony by Focić

Dodaj komentarz