Podróże, fajne miejsca, spoko ludzie, podopieczni, rozmowy, ciepłe i długie dni, wolność, emocje, stres, sukcesy, porażki, dbanie o siebie, dużo ruchu, świeże powietrze, góry, rywalizacja, jazda na 100%, zmęczenie, dobre jedzenie….innymi słowy SEZON ! 🙂 Sezon to styl życia, który bardzo lubię. Pora zacząć go po raz 15-sty, licząc od początku przygody z wyczynowym kolarstwem (czyt. starty z licencją PZKol).
Za nami te „gorsze pół roku” – zimniejsze, ciemniejsze, bez ścigania mtb. Przyznam, że miałem momenty wewnętrznej walki z samym sobą. Coraz częściej je mam w trakcie zimowych dni, bo pomysłów sporo, chęć do realizacji nowych projektów duża i czasem przewija się myśl, żeby chociaż na jakiś czas odpuścić trenowanie, dać się pochłonąć pracy. Mimo tego, na palcach jednej ręki zliczę dni, gdzie nie zrobiłem zaplanowanej jednostki treningowej, bo mi się nie chciało, lub nie dałem rady przez złe zagospodarowanie czasu w trakcie dnia (co też po części zapewne wynikało z obniżonej motywacji). Będąc w procesie treningowym przez ostatnich 14 lat, wcale nie tak łatwo z tego zrezygnować, nawet jeśli mowa jedynie o 2-3 miesiącach. Pełna świadomość korzyści psychofizycznych wynikających z regularnego trenowania, nie pozwala mi na dłuższą przerwę. Myśląc o sezonie i o celach, pierwsze co mi przychodzi do głowy to „czuć się dobrze w swoim ciele, być zadowolonym ze swojej dyspozycji i mieć zabawę ze ścigania”. Niewiele to ma wspólnego z profesjonalnym stawianiem sobie celów typu „SMART”, ale serio w moim przypadku wyniki schodzą na dalszy plan (co nie oznacza, że mi na nich nie zależy :)). Chcąc nadać swoim wynikom trochę większy sens, to w przypadku jakichkolwiek nagród finansowych z tego sezonu, wszystko wpadnie tu – Dzieci na Ukrainie potrzebują pomocy teraz! (unicef.pl). Przy okazji zachęcam do wsparcia.
Wchodząc w sezon mam poczucie, że z moją formą jest całkiem ok. Bardzo mi pomogły dwa wyjazdy – Hiszpania w drugiej połowie lutego i Chorwacja w pierwszej połowie marca. Łącznie 22 dni treningowe w przyjaznych warunkach, gdzie udało się połączyć przyjemne z pożytecznym – pojeździłem z podopiecznymi i sam dobrze potrenowałem. Cyferki wyglądają nieźle. Waga bez szału, ale liczę jeszcze na jakieś -2kg w trakcie sezonu.
Trzeci rok z rzędu jeżdżę dla siebie, czyli w swoich barwach, a głównym sponsorem jest firma trenerska Jezior.bike 🙃
Moimi parterami niezmiennie już trzeci rok są:
- TRW Sport, który dostarcza mi rowery KTM i bidony Fidlock,
- Inpeak – producent pomiaru mocy
- Force – akcesoria
- CST – opony
- Evanlite – koła
- Mariusz Piotrowski Bikes – serwis i przygotowanie sprzętu
Karuzela wyścigowa zaraz się rozkręci. Najwyższa pora zebrać owoce swojej pracy w okresie przygotowawczym. Powodzenia dla wszystkich, a szczególnie dla moich podopiecznych 👊😊
fot. okładkowe: devilonbike
Dodaj komentarz