Kolejny sezon ścigania czas zacząć. Dwunasty w mojej wyczynowej karierze startów z licencją. Dla mnie będzie zupełnie inny, niż jedenaście poprzednich.
Po pierwsze – zmiana priorytetów.
Jestem przede wszystkim trenerem, w drugiej kolejności zawodnikiem. Rozwój działalność trenerskiej i spełnianie się w roli trenera, w tej chwili jest celem numer jeden. Z tym wiąże swoją przyszłość i to mnie nakręca do ciągłego rozwoju. Wyniki moich podopiecznych interesują mnie teraz znacznie bardziej, niż moje własne. Jednocześnie staram się być w jak najlepszej formie, wciąż chcąc się pokazać z jak najlepszej strony podczas zawodów. Połączenie jednego z drugim jest możliwe, co więcej, w mojej ocenie jest bardzo korzystne dla dwóch stron (zawodnik- trener).
Po drugie – brak klubu.
Reprezentuję siebie i swoją działalność trenerską. Zrobiłem jak chciałem i jestem dumny, że zmierzam w takim kierunku, jaki sobie wymarzyłem. Droga, którą obrałem, nie jest łatwa, szczególnie na początku. Brak klubu wiąże się m.in. z finansowaniem całego sezonu z własnych środków. Taka jest cena za swobodę, za jazdę na własne konto, za wybieranie wyścigów, które faktycznie chcę jeździć.
Zostaje wierny przede wszystkim mojej ulubionej odmianie kolarstwa górskiego – XCO: Puchary Polski, lokalne ściganie, w zależności od możliwości czasowych i budżetowych – Puchary Czech i Pucharu Słowacji. Maratony z pewnością też się pojawią, ale bardziej w formie urozmaicenia kalendarza i treningów.
Realizacja własnego projektu i jazda w swoich ciuchach nie była by możliwa, gdyby nie wsparcie takich firm jak: Kross, Inpeak, Force Components, Olimp Sport Nutrition, ProgressLab, Cyklon Sport Serwis. Dzięki, że jesteście ze mną!
Wierzę, że to dopiero początek czegoś fajnego, co powstaje pod nazwą jezior.bike
PZDR!
fot. okładkowe: Zbigniew Kowalski
Dodaj komentarz