Puchar Mazowsza nabrał rozpędu. Kiedyś lokalna impreza, a teraz zjeżdża się tu cała Polska. W pewnym sensie to taki pozytywny efekt uboczny pandemii. Do Jabłonny zjechała się cała krajowa czołówka, a łączna ilość uczestników sięgała prawie 500 osób. Fajnie.
Runda Karola jak najbardziej spoko – masa krótkich, czasem bardzo stromych podjazdów i ciasnych zakrętów. Taki charakter ścigania na Mazowszu, gdzie z jednej wydmy staramy się wycisnąć ile się da.
Sobota od rana na pełnych obrotach. Starty podopiecznych, rozmowy, spotkania. Klimat zawodów lubię bardzo.
Wyścig, w którym startowałem, rozpoczął się o 15:00. Poniżej kilka przemyśleń i wniosków z mojego startu:
CO WYSZŁO
Wymiana bloków:
Może nie jest to jakieś bardzo istotne, ale muszę o tym wspomnieć. Tuż przed Krynicą też wymieniałem bloki (zwane również progami). Wtedy coś mi nie grało, ponieważ but dalej łatwo się wypinał, czego doświadczyłem na pierwszych metrach w Krynicy. Myślałem, że to kwestia pedałów, które widocznie są do wymiany. W zeszłym tygodniu nastał przełomowy moment w moim żuciu, kiedy to Andrzej Michniak uświadomił mnie, że są dwa rodzaje bloków SPD. Jedne dla początkujących z łatwym wypięciem (SPD SM-SH56), a drugie te właściwe (SM-SH51). Człowiek uczy się całe życie. Michał mi przywiózł te bloki (thx!) i zrobiłem wymianę na 2h przed startem. Nigdy nie wymieniaj bloków przed startem, to zły pomysł! 😀
Dobra rozgrzewka:
Mając w pamięci fatalny początek w Krynicy, tu już zadbałem o dobrą rozgrzewkę – 20min kręcenia z narastającą intensywnością, kończąc pod progiem przemian beztlenowych, 3 min luz, 3 sprinty i gotowy.
Udany start:
Prawdopodobnie jeden z lepszych startów w mojej „karierze”. Nigdy nie byłem w tym mocny, a teraz wszystko zagrało jak trzeba. Miałem ogromny przywilej ustawienia w pierwszej linii, co wynikało z trzeciego miejsca w klasyfikacji generalnej PM z poprzedniego roku. Takie rozstawienie oczywiście bardzo pomaga, ale też łatwo to zepsuć (co niestety czynię dość często). Jak to się stało, że tym razem zrobiłem to dobrze? Śmieszna sprawa, bo na 30 sekund przed startem przypomniałem sobie dokładnie to, co mówiłem młodzieży podczas prowadzenie treningu dla WKK. W środę przed zawodami trenowaliśmy starty. Elementy dobrego startu to m.in.:
– ustaw przełożenie w takich sposób, żeby szybko i dynamicznie rozpędzić rower,
– ustaw pedał, w który będziesz się wpinał w taki sposób, żeby po zrobieniu połowy obrotu, był on w poziomie (równolegle do podłoża),
– łokcie szeroko,
– patrz przed siebie, ale kątem oka patrz też na sędziego, który zaraz ma dać sygnał do startu,
– jedną nogą wepnij się w pedała, a drugą podpieraj (czubkami palców),
– siedź na czubku siodełka,
– po sygnale startowym mocno naciśnij na pedał (pół obrotu), wepnij drugi but i pełen ogień do pierwszego zakrętu
Od dawna to wszystko wiem, ale pierwszy raz wykonałem te wszystkie elementy. Jestem pewny, że to dzięki młodzieży, której to tłumaczyłem dwa dni wcześniej. Dzięki 😀
Wyższa kadencja:
Ogólnie mam bardzo siłowy styl jazdy, szczególnie na trasach tego typu jak mamy na Mazowszu. Wszystkie, krótkie podjazdy staram się przepchnąć na stojąco na dość twardym przełożeniu. O ile na rundzie w Wesołej może to jeszcze przejdzie, to w Jabłonnie niektóre podjazdy są zbyt wolne i strome, żeby tak z „rozpędu” je wjechać. Na treningu we wtorek spróbowałem zrobić rundę na wyższej kadencji, czyli na kasecie o 1-2 ząbki wyżej (lżejsze przełożenie). Efekt – brak uczucia „ubitych nóg”. Odkrycie dekady ! 😀 Oczywiście fakt, że wyższa kadencja „oszczędza” nogi, jest mi znany od dawna, ale nigdy nie myślałem, żeby jakoś szczególnie zmieniać swój styl jazdy. Po tym wyścigu zmieniam zdanie.
Dobry wybór opon:
CST B-trail na taką trasę – jak dla mnie bajka. Celowo o tym piszę, bo B-traile wzbudzają lekkie kontrowersje. Mają bardzo drobny bieżnik i wiele osób z którymi rozmawiam, jest przekonana, że taka opona nie nadaje się na teren. W mojej ocenie rola bieżnika jest mocno przereklamowana (na pewno jeśli chodzi o przyczepność w suchych warunkach). Ciśnienie, szerokości opony i obręczy, mieszanka gumy – to często ma zdecydowanie większe znaczenie. Inna sprawa, że podłoże tego dnia było idealne – nie piaszczyście, nie mokro, ale tak lekko wilgotno – opona pięknie się trzymała 🙂
Swoją drogą, z tego co pamiętam, Darek Batek wygrał Mistrzostwa Polski w maratonie w Wiśle na mega trudnej, kamienistej trasie, właśnie na B-trailach 🙂
fot: Tomek Ferenc
CO NIE WYSZŁO
Organizacja dzień przed startem:
Cały dzień w biegu, ogarniania różnych tematów. Dobrze jest już kilka dni wcześniej pomyśleć o tym, żeby ten przedstartowy dzień był spokojniejszy. Pewnie niektóre rzeczy mógłbym zrobić wcześniej, a niektóre później…ale trzeba to zaplanować. Łatwo napisać, ciężej wykonać. Wiele osób woli ścigać się w niedzielę, bo w sobotę łatwiej o ten spokój.
Brak sesji rozluźniającej:
Na dwa dni przed wyścigiem, staram się zrobić takie solidne rolowanie z lekkim rozciąganiem. Jestem z tych osób, którym rolowanie bardzo pomaga i czuję ogromną różnicę „przed i po”. Tym razem nie zrobiłem takiej sesji, co odczuwałem na wyścigu – spięte plecy w odcinku lędźwiowym, spięcie mięśnia biodrowo-lędźwiowego…dość mocno mi to dokuczało w trakcie jazdy.
Sprzęt nie przygotowany w 100%
fot. Zbigniew Kowalski
Miałem lekki problem, który mnie kosztował może 10 sekund. Niewiele, ale to było dość istotne 10 sekund. Akurat wtedy jechaliśmy we trójkę z Konradem i Stachem, także po moim postoju, nie byłem w stanie już dojechać do chłopaków. Zaryzykuję stwierdzenie, że jadąc dalej z chłopakami, czas wyścigu miałbym tak o 30-45 sekund lepszy. Oczywiście to tylko moje przypuszczenie, ale po prostu w grupie jedzie się szybciej i jesteś w stanie dać z siebie więcej, żeby utrzymać koła.
Jazda na 95%..?
Takie miałem dziwne uczucie w trakcie wyścigu. Z jednej strony czułem zapas w płucach, a z drugiej nie mogłem się już bardziej „zagiąć”. Tak jakby ktoś mi blokadę założył na 95% maksymalnego wysiłku. Oczywiście to było 100%, bo mocniej jechać nie mogłem, ale coś tam mnie blokowało. Z pewnością bardziej ograniczały mnie nogi, niż serce i oddech (układ krążeniowo-oddechowy), co może świadczyć o tym, że w najbliższym okresie powinienem się skupić nad treningami, które będą miały na celu rozwinięcie siły mięśniowej.
Brak płynności jazdy?
To tylko takie wrażenie, jak jechałem chwilę za Karolem. Karol miał mega pecha, bo na pierwszej rundzie, taśma wkręciła mu się w napęd, przez co stracił sporo czasu. Jak mnie wyprzedał, to czułem, że fizycznie niczego mi nie brakuje, żeby się utrzymać, ale po prostu odjechał mi na zjazdach i zakrętach. Swoją drogą szacun dla Karola, bo z dalekich pozycji, przebił się na piąte miejsce.
Ściganie skończyłem na 9 miejscu, co przy tej stawce uważam za przyzwoity wynik na chwilę obecną. Odczucia ogólnie na plus. Fajny wyścig, dobre zawody. Przy okazji dostałem lanie od Konrada i Michała, z którymi mam okazję współpracować. Jako trenera cieszy mnie to bardzo, a jako zawodnik mam zamiar im się odgryźć przy najbliższej okazji. Takie rozdwojenie jaźni.
Wyniki TU.
Ogólnie cała impreza na plus. Podopieczni w innych kategoriach też w większości dobrze się spisali. Wyciągamy wnioski i pracujemy dalej 🙂
SIXT Puchar Mazowsza pięknie zorganizowany – przyjemnie się patrzy, jak ta impreza się rozwija! 🙂 Dozo „u mnie” w Wesołej już 15 maja! 🙂
Dzięki za wsparcie!: KTM Rowery, Fidlock, TRW Sport, Inpeak, Evanlite, Force Bike, CST
fot. okładkowe: Zbigniew Kowalski
Dodaj komentarz