Zanim o samym starcie, to trochę o przygotowaniach i ogólnie o życiu coś napiszę.
Wstęp o życiu.
Zima przepracowano jako-tako. Na tyle, ile mogłem…a może na tyle, ile chciałem. Sam nie wiem. Wiem, że priorytety się zmieniają, a mój trening nie jest dla mnie najważniejszą czynnością w ciągu dnia. Taki to już etap w życiu. Zresztą bardzo fajny!
Mam pracę marzenie. Własna działalność powiązana z pasją to coś fantastycznego i nigdy bym tego nie zamienił na nic innego. Z drugiej strony, takie połączenie potrafi pochłonąć bardzo. To nie jest korpo, gdzie posiedzę od 9 do 16 wyjdę, a po wyjściu z firmy zapomnę o wszystkim. To jest ze mną cały czas. Ludzie, moje zaangażowanie, chęć ciągłego rozwoju. Wciąż się uczę tego wszystkiego, poznaje wady i zalety, kreślę nowe plany i kierunek działania. Najfajniejsze jest to, że robię to dla siebie, pod sobą, tak jak chce. Nie zawsze jest super kolorowo, ale wszystko zależy tylko ode mnie.
Co ma to tego moje trenowanie i moje przygotowania do sezonu? Bardzo wiele. Trening traktuję jako odskocznie, odcięcie, odpoczynek psychiczny. Dopiero w drugiej kolejności myślę o aspektach typowo sportowych. Lubię trenować, ścigać się, dawać z siebie wszystko, dlatego dalej jestem i długo pozostanę przy ściganiu. Mam jednak pełną świadomość, że ciężko o progres w momencie, gdy zaniedbuje niektóre elementy związane z procesem treningowym. Wystarczy mniej snu, żeby zatrzymać (i cofnąć) swój sportowy rozwój.
Czasem śpię za mało, odpuszczę rolowanie lub nie zrobię zaplanowanego treningu. Kiedyś byłem w tych kwestiach szalenie regularny i precyzyjny. Dziś jest inaczej, ale najciekawsze w tej całej przemianie, jest rola aktywności fizycznej w moim życiu. Kiedyś codzienne starania o ciągły progres, poprawę W/kg i V02max. Dziś to przede wszystkim zdrowie, balans, odświeżenie głowy, czas dla siebie. Ubranie aktywności fizycznej w proces treningowy i wyznaczenie celów sportowych, to gwarancja większej regularności i motywacji do wyjścia na trening (czytaj – znalezienia czasu dla siebie).
Po co o tym piszę? Chyba robię to dla swojego bezpieczeństwa. Brzmi śmiesznie, ale wiem, że jesteś przyzwyczajony, drogi czytelniku, do jakiegoś poziomu sportowego, który prezentuję. Nie ukrywam, że wiąże się tym lekka presja, którą dźwigam na swoich barkach. Powyższym wstępem trochę sobie ulżyłem. Jednocześnie, zupełnie przypadkiem, napisałem o wielu wartościach, które daje sport i aktywność fizyczna. Mam nadzieję, że rozumiesz 🙂
Ściganie.
FOT. Devil On Bike Photo (https://www.facebook.com/devilonbikephoto)
Puchar Polski XCO #1 w Krynicy Zdrój – przede wszystkim super, że te zawody się odbyły. Covid drugi rok z rzędu niszczy nam początek sezonu, więc w obecnej chwili każdy wyścig jest na wagę złota. Nowa miejscówka, nowa trasa. Runda ciężka fizycznie – jeden długi podjazd, a później już przede wszystkim ogień w dół po ciekawych ścieżkach z korzeniami. Na zawody zjechali się praktycznie wszyscy najlepsi zawodnicy w kraju (bez Mai, Bartka, Kasi, którzy są za granicą) oraz trochę osób zza granicy.
Mój występ bardzo przeciętny. Zagotowałem się na pierwszym podjeździe. Nogi puste, brak sił. Dopiero na trzeciej rundzie złapałem swój rytm. Pierwsza, podjazdowa część trasy słabo mi wychodziła. Na zjazdach i krótszych wzniesieniach, było już ok. Full robił robotę. W drugiej części wyścigu odczucia jakby trochę lepsze. Cały czas miałem kogoś obok siebie, co fajnie mobilizowało do mocniejszego naciskania na pedały. Solidne ściganie przez 1h 45min. Walka do samego końca, bo na kreskę miałem nawet pojedynek sprinterski z Kubą Kowalczykiem. Przegrałem, ale jak patrzyłem na radość Kuby z porobienia mnie na finiszu, to nawet mi się miło zrobiło….He, chyba to trochę dziwne….zawsze mi brakowało takiej sportowej złości 🙂
Ściganie kończę na 15miejscu – wyniki TU
Plan na tegoroczne relacje z zawodów mam taki, że pod koniec wpisu będę robił krótką analizę i wnioski ze ścigania. Mam nadzieję, że da to Tobie jakąś wartość. Lepiej uczyć się na cudzych błędach, niż na swoich 🙂
– Słaba rozgrzewka, a właściwie jej brak: Dużo przedstartowego zamieszania, trochę innych rzeczy na głowie. Źle zaplanowałem sobie ostatnią godzinę przed startem. Spokojnie pokręciłem jedynie 10min, po czym już zaczęto nas ustawiać na linii startu. Dobra rozgrzewka powinna trwać co najmniej 30-40min, gdzie wplatane są również akcenty na wysokiej intensywności. Bardzo ważna sprawa, szczególnie przy takim profilu trasy, gdzie zaraz po starcie jest długi podjazd. Wniosek – lepsze zaplanowanie ostatnich godzin przed startem, pełna gotowość na 20min przed godziną startu.
– Słaby start: Pomimo ustawienia w pierwszej linii, po 500m wyścigu byłem już koło 15-20miejsca. Główny powód – wypięty pedał zaraz po starcie. Wniosek – podkręcenie śruby w pedałach lub zakup nowych pedałów (bloki mam świeże :))
– Słaby początek: Pierwszy podjazd to był dramat. Męczyłem się strasznie, a jechałem bardzo wolno. Wniosek: Lepsza rozgrzewka, być może dołożenie wyższych intensywności na treningach.
– Słabo jazda w błocie: Źle dobrane opony. Zrobiłem to w 100% świadomie, bo uznałem, że nie chce mi się bawić w zmianę. CST B-Trail to świetna i super szybka opona, ale na błoto średnio się nadaje (np. CST Patrol by był spoko). Zdecydowanie lepiej dać coś z konkretnym bieżnikiem, dokładając nawet dodatkowe opory toczenia i wagę, ale mieć dobrą przyczepność na podjazdach i lepszą kontrolę na zjazdach. Wniosek – nie olewać tematów sprzętowych, być przygotowanym na ewentualną zmianę opon (zapasowe opony/koła, mleko, najlepiej pompka z kompresorem).
– Ciężko na podjeździe: Parametru W/kg przy takim profilu trasy nie oszukasz. Do właściwej wagi startowej brakuje mi 3kg. Wniosek – mniej słodyczy 😉
– Szybko na zjazdach: Technicznie czułem się ok. W drugiej części rundy, która była głównie w dół, sporo zyskiwałem. Full robi robotę. Wniosek – technika jest na całkiem dobrym poziomie.
– Siły do końca wyścigu: Lepsza druga połowa wyścigu. Czułem się lepiej, niż na początku. Na ostatnich podjazdach jeszcze miałem z czego jechać pomimo długiego wyścigu jak na XC. Wniosek – wytrzymałość na dobrym poziomie, co może sugerować, że warto podnieść intensywność treningów + dobre jedzenie w trakcie (3 żele + picie izo na zmianę z wodą).
To tyle. Czekam na kolejne starty. Te wymówki ze wstępu wcale nie oznaczają, że nie mam ochoty na coś więcej ! 🙂
Na koniec tylko dodam, że Serdecznie Dziękuję sponsorom: TRW Sport, Rowery KTM, Fidlock, Opony CST, koła Evanlite, Force, Inpeak. Fajnie mieć taką ekipę! 🙂
PS Daj znać, czy taka forma relacji z zawodów jest dla Ciebie ok. Jakieś pytania, przemyślenia? Pisz w komentarzu lub priv gdziekolwiek (np. trening@jezior.bike)
Pa! 🙂
Fot. okładkowe – Ola Sulikowska
Dodaj komentarz