Finałowa edycja Pucharu Mazowsza odbyła się w ulubionej lokalizacji wszystkich sympatyków stromych podjazdów i okropnego „zapieku” w nogach. Góra Kazura, bo o niej mowa, jest dowodem na to, że w środku dużego miasta można zaliczyć solidne ściganie w XCO.
Brałem udział w wielu imprezach w tym miejscu. Zawsze było ciężko, ale wersja rundy z tych zawodów przebiła wszystko, co było wcześniej. Znalazło się kilka tak sztywnych podjazdów, że przy pierwszym objeździe trasy miałem wątpliwości, czy faktycznie można je pokonać.
Dokładając do tego brak płaskich odcinków (czyt. miejsc na odpoczynek), robi się bardzo wymagająca trasa. Przyznam, że mi to pasuje – im „sztywniej”, tym lepiej, choć czasami sam mam wątpliwości co do takich preferencji.
Rywalizacja na trasie potoczyła się bez większych przygód. Pierwsze podjazdy jechałem w cieniu Michała Cąpały, po czym wyszedłem na prowadzenie w celu podkręcenia tempa. Resztę wyścigu pokonałem sam, stopniowo powiększając przewagę nad rywalami, dając z siebie 100%. Zawsze tyle daje. Niezależnie, czy jestem w połowie stawki na jakimś poważniejszym wyścigu, czy prowadzę z dużą przewagą na lokalnej imprezie. Wyścig = jazda na 100%. Tak pojmuję rywalizację. Celowo to podkreślam, ponieważ często słyszę po takich wygranych „pewnie się nie zmęczyłeś” lub „dla ciebie to był luz”. Nigdy nie jest. Wszyscy męczymy się tak samo, tylko tempo jazdy jest inne. Każdy z uczestników walczy z trasą i własnymi słabościami. Dla każdego należy się szacunek za włożony wysiłek. W szczególności, gdy teren jest tak wymagający, jak to miało miejsce na finale Pucharu Mazowsza.
Sezon kończę tak samo jak go zacząłem – wygraną na zawodach z cyklu PM. TU wyniki. Te zwycięstwa przedzielone były okresem 6 miesięcy, podczas których sporo się działo. Wzloty, upadki, wyniki lepsze i gorsze, ale co najważniejsze – jestem bogatszy o kolejne doświadczenia, z których mogę wyciągnąć cenne wnioski. Nowe przemyślenia związane z treningiem i ściganiem, wypracowane na podstawie własnych doświadczeń, to dla mnie najcenniejsza wartość mojej sportowej aktywności.
Szczegółowe podsumowanie sezonu 2019 napiszę niebawem.
fot. Maria Cąpała Fotografia
Dodaj komentarz