Już tradycyjnie, finał Pucharu Polski XCO odbył się w Głuchołazach. Lubie tu przyjeżdżać. To miejsce kojarzy mi się z końcówką sezonu – większym luzem, mniejszą „napinką” na wynik. Miasteczko zawodów zlokalizowane jest w przyjemnym miejscu, tuż przy parku zdrojowym. Trasa całkiem fajna, choć bez jakichś fajerwerków. Raczej łatwa technicznie, ale ze sporą ilością podjazdów. W tym roku została nieco zmodyfikowana – z pewnością bardziej przyjazna dla kibiców, którzy z jednego miejsca mogli obserwować kilka fragmentów rundy.
Wyścig zdecydowanie nie poszedł po mojej myśli. Nie czułem się tego dnia zbyt dobrze…albo inaczej – czułem się normalnie, ale forma już nie ta. Początek zupełnie zepsułem – zły start i błędy na pierwszym podjeździe. Później było ciut lepiej, ale brakowało tego czegoś. Na podjazdach się męczyłem, zjazdy też jakoś „na sztywno”. Jechałem żeby jechać, bez polotu. Oczywiście walczyłem, ale bardziej sam ze sobą, niż z rywalami. Po 7 rundach, 1h 25min ścigania, zakończyłem rywalizację na 6 miejscu. TU wyniki.
Po 7 edycjach zająłem drugie miejsce w klasyfikacji generalnej całego cyklu. W miarę stabilna forma, bez większych kryzysów, bez poważniejszych problemów technicznych – to cieszy. Fajnie, że kolejny rok z rzędu, zajmowałem czołowe miejsca na najważniejszym cyklu wyścigów XCO w kraju. Oczywiście nie wszystko poszło tak, jakbym sobie tego życzył. Zdarzały się błędy, z których trzeba wyciągnąć wnioski. Na obszerniejsze podsumowanie całego sezonu przyjdzie jeszcze czas. Teraz roztrenowanie, luz, więcej odpoczynku od treningów, wyjazdów…no i póki pogoda sprzyja – jesienne wycieczki 🙂
W najbliższą sobotę pojadę jeszcze na Memoriał Marka Galińskiego. Głównym celem zawodów jest uczczenie pamięci zmarłego – Marka Galińskiego. Ściganie przy okazji.
fot. okładkowe: Roweromaniakk
Dodaj komentarz